wtorek, 16 listopada 2010

zapach jesiennych kwiatow...


...nic juz nie pachnie,
przeciez pamietam, pamietam jak dzis zapach twych jesiennych kwiatow ,
spomiedzy szczatkow zapdlych mogil mnozace sie rumience, bezwonne, martwo wpatrzone w niebo
 nad nimi stare drzewa placzace, wszystkimi dniami , miesiacami.
Jak zywe scierwo obijajace sie o niewidzialna sciane, nic dzisiaj nie czuje
smierc przeszla...
dookola nic, msza swieta, tam gdzies trup poi sie w stawie, leze jak kamien - stary medrzec
wpatrzony w bezkres blekitu, przejety wszystkim, zabity.
a przeciez szumialy do mnie lasy i Polskie pola, w ktorych na tak dlugo znikalem.
Dzis mroz mocno scisnal mnie za gardlo, od dymu pachna welniane rece,
tysiace spojrzen slonca w zamarznietej rzece, biale szosy, ciche, spiace
jak balwan stoje w paralizu , znieczulony jakby, czekam az przyjdzie marzec i mnie stad zabierze.
przeciez dopiero co jesien, spadajace liscie tulilem w sercu...
w tym zyciu, w tym snie , bog wykradl mi z serca niebo
i dusze cisnal w czarne cyklony
dlaczego gasna nade mna twe znicze ? jak gwiazdy blyszczace w chrzcielnicy.
dlaczego zgubilem w tym roku wrzesien...martwy ptak padl jak patyk u mych stop
 trzepoczacy lomot serca, chyba wiem , ty mi kwiat rzuciles - jesien...

1 komentarz: